Czym byłaby zima bez upadku na śniegu? Nie byłaby zimą! Tak więc zaliczyłam dziś szybki siad na tyłku. Niby próbowałam złapać równowagę, niby już się to udało... a tu masz. Teraz trochę tyłek boli, ale groźniejszych obrażeń nie ma całe szczęście. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ten upadek sobie wykrakałam. Wychodząc z pracy z papierami, wypisałam sobie wyjście służbowe z myślą "w razie gdybym nogę złamała, to lepiej się wypiszę".
Z cyklu "zakupy". Jedni nie kupują, bo nie mają pieniędzy, ale są i tacy, którym nie jest dane kupić, bo w kasie nie mają wydać reszty. Gdyby nie przemiła Pani w mięsnym obok bloku, która swoją drogą już mnie dobrze zna, to pewnie nie byłoby na jutro wędlinki do kanapki. Miałam jedynie 100 zł, a Pani nie miała jak wydać. Zakupów na 80 zł nie planowałam. Całe szczęście ulitowano się i dostałam kilka plasterków na przysłowiową "krechę". ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz :)