W ogłoszeniach nic nie ma. Wszystko grubo powyżej tysiąca. Jedyne dwa ogłoszenia, które mieszczą się w przedziale, nie nadają się do zamieszkania na dłużej. W jednym, które oglądaliśmy wczoraj, kuchnia jest tak mała, że nie wiem jak oni chcą tam wstawić lodówkę, chyba w połowie drzwi. Blatu jest tyle co kot napłakał. No ale co może się zmieścić na niecały dwóch szafkach, gdzie i tak jest już dwukomorowy zlew? Drugie mieszkanie kuchnię ma tylko ciutkę lepszą, ale za to przedpokój taki, że nawet szafka nie wejdzie. W pokoju poza łóżkiem, komodą i szafeczką pod telewizor, jak to napisała sama właścicielka, teoretycznie zmieści się coś jeszcze. Więcej jak tysiąc złoty miesięcznie na mieszkanie przeznaczyć nie możemy. Za mniej na razie nie ma nic. Jak nie znajdziemy, to trudno.
Swoją drogą zaczęłam myśleć intensywniej i nie wiem czy to dobry pomysł. W razie jak mi nie przedłużą umowy, co nawet na 50% nie jest pewne, będzie ciężko i mam dużo obaw. Wszystko zaczyna nabierać dziwnego wyglądu. W głowie kołacze się też myśl zaprzestania współżycia. Wszelkie hormony odpadają, a gumki są bolesne. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że dziecko to dobry pomysł. Teraz jestem przerażona. Mnie się zasiłek żaden nie będzie należał. W małym mieszkanku za tysiąc złoty z dzieckiem i tysiącem na życie?
Poczucie bezpieczeństwa gdzieś uleciało, wszystko coraz droższe. Dziś D. pytał czy idziemy jutro zaklepać wakacje, ale ja chyba jednak nie jestem pewna. To prawie dwa tysiące na osobę. Chyba pora powiedzieć co czuję i czego się obawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy zostawiony komentarz :)