To już połowa szóstego tygodnia, a naszej małej Kruszynce zaczeło bić serduszko. Poza sporadycznymi bólami brzucha i silnymi, szczególnie w nocy, bólami piersi, nie odczuwam innych objawów. Nie ukrywam, że mnie to cieszy, bo jakoś niespiesznie mi na przykład do mdłości.
Mąż w dalszym ciągu ostrożny, ale coraz częściej mówi do "Nas", gładzi brzuszek i całuje. Oboje wyczekujemy czwartku. Po wizycie chcielibyśmy poinformować nasze siostry.
Jakiś miesiąc temu nieświadomie kupiłam Inkę, teraz delektuje się jej smakiem. Póki co ekspres poszedł w odstawkę, ale od czasu do czasu, czemu nie. Póki co mnie nie ciągnie, bo kawę piłam dla przyjemności, a nie konieczności.
Z każdego postu widać Twoją radość. :)
OdpowiedzUsuńCzasem ciężko opisać to wszystko słowami. :)
OdpowiedzUsuńJa też czytając Twoje posty widzę ogromną miłość, to wyczekiwanie... :)
OdpowiedzUsuńMiło się to czyta, bo aż się cieszę Waszym szczęściem :)
Miło czytać takie słowa. Widocznie to naprawdę ten czas. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPowyżej to byłam ja tylko google mnie nie wylogował z poczty męża...
OdpowiedzUsuńPamiętam jak to było u mnie... I czekam na Dzień Narodzin z Wami :)
Spokój, a zarazem radość. Czytam Cię z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńWymioty, ani mdłości oby Was ominęły. Ale niechęć do pewnych smaków pewnie Was dopadnie. Często odrzuca właśnie od kawy. Mnie odrzucało od mięs, wędlin głównie i gotujących się ziemniaków.
OdpowiedzUsuńJak już zobaczycie bijące serduszko.. dostaniecie pierwsze zdjęcie Waszej kruszynki ...
Wszystko wtedy się zmienia :)))
Baba.tu wymioty miały miejsce tylko dwa razy na szczęści, a mdłości trzymały 2 tygodnie. Teraz już zdecydowanie lepiej :)
OdpowiedzUsuńNo i miałaś rację... Teraz nasza kruszynka nie jest tylko wyobrażeniem. :) czekamy na nią.