Wszystkiego najlepszego dzieciaki! :)
Dzieci to najszczersze istoty na ziemi, pełne zaufania i bezwarunkowej miłości. Dają nie oczekując niczego w zamian. Patrzą na świat prze różowe okulary. Potrafią zarażać swoją beztroską, a ich uśmiech łamie najtwardsze serca.
"Tylko dziecko potrafi wbić patyk w ziemię, nadać mu imię i pokochać."
A jak to jest z Wami? Nadal czujecie się dziećmi? Zachowaliście w sobie tę odrobinę szaleństwa, potraficie marzyć? Czy może macie własne pociechy i to od nich uczycie się na nowo bycia lepszym człowiekiem?
Pamiętaj:
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny, ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu."
Gabriel García Márquez
Cóż... w 100% zadowolona nie jestem, bo nie robię tego jeszcze odruchowo. Zazwyczaj działam na zasadzie - zrobię później - po czym pojawia się w głowie myśl "miała być zmiana!". Pokornie robię w tył zwrot i wykonuję to co próbowałam odłożyć na "za chwilę". Oczywiście zaczynam dostrzegać dobre strony, a to daje motywację. Z dnia na dzień było coraz lepiej, zobaczymy jak to będzie wyglądało w nadchodzącym tygodniu.
Mijający tydzień udało się wykorzystać jeśli chodzi o zaproszenia. W sumie tylko w poniedziałek i wtorek sobie odpuściliśmy. Później ruszyliśmy pełną parą. Tym sposobem mamy już zaproszoną ponad połowę gości. Wczoraj byliśmy u mojego ojca chrzestnego. Nie byłam u niego...17 lat. Tak, wiem, długo. Oczywiście w międzyczasie widywaliśmy się od czasu do czasu np. na pogrzebach. Jak to mówią - cala rodzina spotyka się na weselach i pogrzebach. Czasem tak bywa, złożyło się na to kilka wydarzeń. Najpierw rodzinna tragedia, później jakoś tak nie było kiedy, aż w końcu kontakt się urwał. Mimo wszystko przy okazji jakiegoś spotkania, zawsze mieliśmy o czym porozmawiać i wykorzystywaliśmy te sporadyczne spotkania na "nadrobienie zaległości".
Zależało mi, żeby jechać z zaproszeniem osobiście. Trafiliśmy bez problemu, aż byłam zdziwiona ile pamiętam z czasów dzieciństwa. :) Byłam tam raz jedyny, ale w sumie to mi chyba ta umiejętność została. Jak już raz gdzieś jestem, to ponownie trafię bez problemu. Z czym wielu znajomych ma problem. :)
Jak już wspomniałam, spotkanie przebiegło w przesympatycznej atmosferze. Wręcz ciężko było wyjść i gdyby nie jeszcze jedni znajomi do zaproszenia w okolicy, to na pewno posiedzielibyśmy dłużej. Kto wie, może kontakt się odświeży.
Oj sama chciałabym stosować zasadę dwóch minut, nie zawsze mi się to udaje ;) A ten cytat uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze nie doszłam do perfekcji i pewnie nie dojdę. ;) Warto próbować, mimo, iż nie zawsze wyjdzie. :)
Usuń