Wizyty u mojego ginekologa zawsze działają kojąco.
Wszystko jest w porządko, szew trzyma i powinien dać radę do porodu. Mogę prowadzić w miarę normalny aczkolwiek oszczędny tryb życia. Jestem w siódmym niebie!
Pójdę do fryzjera podciąć włosy.
Wypróbuję farbę do koloryzacji.
Będzie złocista miedź.
Raz się żyje!
Zazdroszczę wizyty u fryzjera, ja malowałam włosy przed samym porodem...nic nie wyszło :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że kolor się spodoba :)
UsuńCieszę się, że wszystko ok. :)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się :*
Trzymam kciuki, żeby nie było więcej powodów do stresu! :)
OdpowiedzUsuń