Mąż mi się pochorował w niedzielę. Kaszel, katar, kichał, prychał, spać nie dawał... szczególnie Małemu. Takie to uroki mieszkania w kawalerce, nie ma gdzie się wynieść na noc. Wczoraj został u rodziców i dziś chyba to powtórzy, bo słabo Mu to choróbsko przechodzi, a i ja wymęczona ciągłym nocnym wstawaniem.
Młody też zaczął pokasływać we wtorek, ale to bardzo sporadycznie. Witamina C, malinki, herbatka i jakby pomogło, w środę było dobrze. Niestety kaszel wrócił w nocy i musieliśmy sięgnąć po inhalator-nebulizator, który stał i czekał od jakiegoś czasu. Inhaluję Małego cztery razy dziennie i jestem w szoku jak on potrafi wysiedzieć spokojnie te 10 minut. Inhalacje robię z soli fizjologicznej. Dziś w nocy kaszlu już nie było, a od rana tylko raz zakasłał. Może to tylko suche powietrze? Niby nie grzejemy za bardzo, w mieszkaniu jakieś 21 stopni, no ale jednak kaloryfer to kaloryfer. Dziś oczywiście inhalujemy się dalej. Kataru brak, temperatura w normie. Zaraz idziemy się przewietrzyć, bo szkoda nie skorzystać z pięknego słońca.
Żródło:pixgood.com
Mamy taki inhalator, świetna sprawa!
OdpowiedzUsuńInhalator mamy. Kupiliśmy przy pierwszym katarku. Super rzecz. Oj zdrówka Wam życzę:)
OdpowiedzUsuńSama wiele razy korzystałam z inhalatora i to na prawdę super sprawa. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio w mojej rodzinie wiele osób zakupiły inhalatory... chwalą sobie . coś w tym jest
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
Inhalator dobra rzecz! Dużo zdrówka Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńMy bardzo często korzystamy z inhalatora i czasem wystarczy raz, żeby przeszło. Mamy taki inhalator zoo travel nebulizator firmy san-up. Jest rewelacyjny i mega cichy- a to bardzo ważne, wszyscy go teraz chcą od nas pożyczać :P
OdpowiedzUsuńP.S cudny misiaczek :)