Delektuję się ciszą. Dziecko śpi za ścianą, dom wysprzątany, pralka i zmywarka zrobiły swoje. Siedzę, w spokoju dopijam espresso z mlekiem i czekam aż mój Maluch wstanie...
Kiedyś w porach drzemek sprzątałam, gotowałam i ogarniałam co się dało. Ewentualnie spałam razem z dzieckiem, żeby zregenerować siły. Teraz drzemka jest już tylko jedna w okolicy południa, więc nie "marnuję" jej na domowe obowiązki. Po prostu wykorzystuję ten czas dla siebie. Całą resztę mogę zrobić, w mniejszym lub większym stopniu, kiedy Synek nie śpi, a że idzie mi to całkiem sprawnie, to nie widzę powodów do zmiany. Jedynie z obiadami dla nas nie zawsze mi wychodzi. Takie "do piekarnika" nie ma problemu, ale jeśli trzeba coś ugotować czy podsmażyć, to wolę poczekać na powrót męża. Wykonywanie tych czynności przy dziecku przeciskającym się pomiędzy szafką a moimi nogami nie należy do najbezpieczniejszych. Dla dziecka oczywiście.
W porze drzemki nie chadzamy też na spacery, bo wtedy o czasie dla siebie nie ma mowy. Z domu wychodzimy po południu i zjedzonym obiedzie. Taki plan dnia w zupełności nam odpowiada. Kiedy pogoda sprzyja wychodzimy do ogrodu w godzinach porannych. Synek jest na powietrzu, a ja nie muszę odkładać obowiązków domowych na później. Nie potrafię funkcjonować w nieogarniętym mieszkaniu, kiedy nad głową wisi mi masa rzeczy do zrobienia. Wolę wszystko zrobić od rana, żeby później mieć spokój i czas dla dziecka.
Tak więc teraz jest czas relaksu dla mamy, a kiedy Syn już wstanie, zapakujemy się do samochodu i pojedziemy w odwiedziny do rodzinki.
Źródło: internet
Mam dokładnie to samo chociaż ja się nauczyłam gotować przy Ali wszystko co chcę. :) Czasem coś robię, gdy śpi, np. myję podłogi, ale przeważnie udaje mi się złapać wtedy chwilę dla siebie. :)
OdpowiedzUsuńPoki synek nie zaczął chodzić, to też nie miałam z tym problemu. Teraz jest za szybki. ;)
Usuńtez staram się odpoczywać wtedy, kiedy Olek śpi. Tyle że przy nim nie bardzo jestem w stanie coś ugotować.
OdpowiedzUsuńJa tez odpoczywam w czasie drzemek, na szczęście wiele rzeczy mogę zrobić przy Jaśminie ;). Kiedyś rzeczywiście jak tylko zasnęła, latalam z mopem :d
OdpowiedzUsuńChyba jestem podobna do Ciebie, ja też nie lubię wizji, że muszę coś zrobić. Wolę poświęcić czas wolny kiedy Kinga śpi lub się bawi na porządki. Czasem jak nie mam nic na głowie to ucinam sobie drzemkę kiedy śpi a często jak śpi to siadam i zanurzam się w wyszywaniu kanw.
OdpowiedzUsuńMój mąż mówi, po co to sprzątasz, przecież i tak znów się jutro nabrudzi, ale ja tak nie potrafię
P.S. Zapraszam na mojego nowego bloga http://womaninasmallworld.blogspot.com/
U mnie właśnie się to zmienia na podobny rytm do Twojego ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dziecko było mniejsze, było w miejscu, spało w dzień dłużej, to i więcej udało się zrobić podczas tych drzemek. A teraz? Te drzemki to właśnie czas dla mnie, a resztę staram się ogarniać w trakcie - o ile się da i nie ma dnia "będę wisieć ci na rękach mamo cały czas" ;p
A obiadami to się nie przejmuj, odkąd mam Alę to z obiadem wyrabiam się tak... 2-3 razy w tygodniu. Dobrze, że mam Męża wyrozumiałego ;)
Dla mnie także czas drzemki to czas święty - dla siebie, a nie na prace domowe;) Zdarza mi się jednak dołączyć do spotkania synka z Morfeuszem, bo dni jakieś takie senne ostatnio;)
OdpowiedzUsuńA ja różnie — jak muszę, to sprzątam i gotuję, ale staram się to robić, jak Mały nie śpi, a przynajmniej jedną jego drzemkę przeznaczyć dla siebie. W końcu mama też człowiek odpocząć musi :)
OdpowiedzUsuń