Polubiłam codzienne picie kawy, stało się takim moim przedpołudniowym rytuałem. Maleńka espresso z dużą ilością mleka. Od czasu kiedy mój Prawie Mąż zdecydował, że zakupi ekspres, wypicie pysznej kawy nie jest uzależnione od wizyty u rodziców czy teściów. ;) Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Prawie Mąż kawy nie pija, w związku z czym zakup był tylko dla sprawienia mi przyjemności. Kochany.
Tak piję tę kawę i sobie myślę, że przerażające jest jak wiele osób nie potrafi się cieszyć tym co ma i nie mam tu na myśli tylko osób starszych. Dotyczy to również, co przeraża jeszcze bardziej, ludzi młodych, przed którymi życie stoi otworem i dopiero wkraczają w dorosły świat. Taka chyba ludzka natura, że lubimy sobie ponarzekać. Zdarza się najlepszym, ale trzeba mieć jakiś umiar. Dla mnie osoby stękające cały dzień i tak naprawdę nic nie robiące z tą swoją "niedolą", to zwyczajne wampiry energii. Kilkanaście minut w takim towarzystwie i czuje się jak po całym dniu ciężkiej pracy fizycznej. Po kilku dniach obecności takiej osoby tracę ochotę do czegokolwiek, czuję się chora i mam ochotę uciec! Takim chyba najgorszym "wampirem" jest moja babcia. Odwiedzając ją masz od razu ochotę wyjść, dlatego moje wizyty są bardzo rzadkie i ograniczają się do 30-60 minut.
Wracając do tych narzekających młodych. Wszyscy wiemy jak jest, że bywa ciężko, że czasy wcale nas nie rozpieszczają, ale czy z tego powodu powinniśmy się poddać? Może od razu położyć się i czekać? Nie! Nie na tym to wszystko polega. Nawet z najgorszej sytuacji trzeba próbować znaleźć wyjście. Rozwiązania są, tylko trzeba chcieć ich poszukać. Poddanie się nic nam nie da. Szkoda życia na umartwianie się. Czy gdyby nasi pradziadkowie, dziadkowie, rodzice nie wierzyli, to bylibyśmy tu teraz? Przecież oni mimo wielu problemów potrafili się śmiać i cieszyć tym co jest, bo zawsze mogło być gorzej. Grunt to dążyć do lepszego, spełniać marzenia, próbować. To co złe powinno nas mobilizować, a nie sprawiać, że stajemy się jeszcze bardziej przygnębieni.
Czy naprawdę młodzi ludzie nie potrafią już dostrzec niczego dobrego na tym świecie?
Czy na każdym kroku trzeba wyliczać tylko minusy, patrzeć negatywnie?
Źródło: davidkanigan.com
Nie wszystko jest czarno-białe.
Jeśli jest nam źle, to zróbmy coś!
To my kreujemy nasze życie, to my wpływamy na to czy jest ono takie jakie chcemy. Czasem warto zaryzykować.
Nie patrzmy tylko na to co złego było i jak to ciężko będzie jeszcze. Spójrzmy na to co jest tutaj i teraz.
Jak miło, że poruszyłaś ten temat. Mi również przeszkadza ciągłe narzekanie, a szczególnie roszczeniowość młodych ludzi, którym wydaje się, że wszystko im się należy ot-tak, za darmo, bez odrobiny wysiłku. Temat długi i na wielogodzinne dywagacje, tym bardziej się cieszę, że mogłam o tym przeczytać na Twoim blogu. Przeczytałam kiedyś gdzieś, że ludzie albo rozpamiętują przeszłość i się w niej pławią, albo czekają na to, co przyniesie przyszłość licząc na "cuda" i nie potrafią cieszyć się tym co jest teraz, a życie przecieka im przez palce niczym piasek. Mi też zdarza się ponarzekać, ale staram się robić to coraz rzadziej i mniej bo samej sobie tylko psuję wtedy humor ;) Pozdrawiam serdecznie i zazdroszczę ekspresu do kawy ;)
OdpowiedzUsuńJest przerażające i smutne zarazem. Zastanawiam się czy tacy ludzie kiedykolwiek będą naprawdę szczęśliwi?
UsuńO tak tacy wampirzy energii są dla nas bardzo szkodliwi!
OdpowiedzUsuńTak, nie wszystko jest czarno-białe. Szczerze współczuję ludziom, którzy nie widzą innych barw poza tymi dwiema i którzy w prawie każdej sytuacji przyglądają się szklance do połowy pustej, a nie do połowy pełnej. Wiem, że to ich wybór i do tego uważam, że tkwienie w sytuacji "bez wyjścia" jest ich świadomym wyborem.
OdpowiedzUsuńPrzeżywam wewnętrzny bunt obcując z takimi ludźmi i w pewnym sensie czuję niemoc, że są tak krótkowzroczni, a szczęście uzależniają od wysokości wypłaty z pracy, której nie cierpią, ale boją się cokolwiek zmienić, bo nie lubią zmian.
I wiesz co? Myślę, że tacy ludzie nie są i nie będą szczęśliwi dopóki nie zdadzą sobie sprawy, że to nie ze światem jest problem, a z nimi.
Dobrze to ujęłaś. Najlepiej szukać problemu w innych.
UsuńOtóż to, święta prawda! Widzę, że nadajemy na tych samych falach! Ja również nie lubię ludzi ciągle narzekających na swój los i żalących się jak to im źle, itd... Optymizm to podstawa! Wiadomo, nie zawsze da się być uśmiechniętym ale z pozytywnym nastawieniem i chęcią do życia, człowiek o wiele lepiej realizuje się w życiu... :)
OdpowiedzUsuńP.S. Ja również ślubuję we wrześniu ;)
Kolejna wrześniowa Pani Młoda. :)
UsuńNie śmieje mi się cały czas paszcza, nie bywa zawsze różowo - ale, ale! Jedyną na to radą bywa czasem tylko poczucie humoru i zabranie wszystkiego w swoje łapska :) Ma się chcieć i ma być dobrze i koniec. Bez narzekania :)
OdpowiedzUsuńNarzekanie niczemu nie pomoże! :)
UsuńLubimy ponarzekać, byle konstruktywnie
OdpowiedzUsuń