Antoś rośnie, staje się coraz bardziej samodzielny, zagląda we wszystkie kąty, otwiera, szpera, wyciąga. Jednym słowem poznaje świat i robi to bardzo aktywnie. Kiedy spotykam się z innymi mamami, to ja muszę ciągle biegać, bo moje dziecko właśnie odkrywa kolejny pokój lub szufladę. Robi to wszystko znacznie szybciej niż inne dzieci, a przynajmniej te które znam i mam okazję obserwować. Czasem myślę sobie, że chciałabym spotkać się z mamą dziecka tak samo aktywnego i szybkiego jak Antoś. Mogłoby być ciekawie, ale najbardziej jestem ciekawa reakcji Synka, kiedy to ktoś np. szybciej podejdzie do upatrzonej zabawki. Teraz to on triumfuje i decyduje.
Źródło: www.pinerest.com
Lubię obserwować rozwój mojego dziecka. Staram się go nie blokować. W miarę możliwości i zawsze zważając na jego bezpieczeństwo pozwalam mu odkrywać. Usunęliśmy z pokoju chyba wszystko (przynajmniej taką mamy nadzieję) co mogłoby być niebezpieczne dla małego odkrywcy. Otwiera szafy, wysuwa szuflady, wyjmuje i wkłada na nowo, staje przy meblach, oknie, kocim drapaku. Nie biegam za nim, nie asekuruje. Nie zabraniam. Nie mówię "nie rób bo się przewrócisz", "nie dotykaj bo będzie bolało". Zamiast tego wolę - "trzymaj się", "uważaj na paluszki". Zachęcam do poznawania świata, a nie nim straszę. Musi zrozumieć, że upadki bolą, że szuflady potrafią przytrzasnąć palce, a kot capnie zębami czy łapą, jak zrobi mu krzywdę.
I co? Ano żadna tragedia się nie wydarzyła. Guzy i upadki pojawiają się już zdecydowanie rzadziej. Przytrzaśnięte paluszki i płacz też się zdarzają, ale widzę, że coraz ostrożniej bawi się szufladami. Antoś ma się dobrze, a z kotem dogadują się wyśmienicie (nawet ja nie mam takiego uważania u tego sierściucha). Nie widzę sensu ograniczania dziecka w poznawaniu życia. Tym bardziej kiedy czerpie z tego tyle radości.
A jak jest u Was?
Pozwalacie swoim maluchom na samodzielność?
Wydaje mi się, że jak kilka razy dziecko przytrzaśnie sobie palce to później już uważa i zdarza się to bardzo sporadycznie. Zawsze starałam się pilnować, ale mimo wszystko przytrzasnął sobie razy kilka i teraz jest znacznie ostrożniejszy synek (choć i tak staram się czuwać, bo ból paluszków nie jest bólem przyjemnym);)
OdpowiedzUsuńStaram się także nie ograniczać chyba, że poznawanie świata miałoby się wiązać ze zbyt dużym spustoszeniem;>
Podoba mi się Twoje podejście... Dobrze, ze nie uznajesz takiego czegos jak "Nie biegaj bo sie przewrocisz..." ;)
OdpowiedzUsuńHahaha... Przyjedź do mnie za jakieś 4 miesiące, mam wrażenie, że moja będzie gorsza :P
OdpowiedzUsuńAla pełza wszędzie i to z taką prędkością, że boję się czasem obrócić :P Z racji tego, że raz mi już spadła z sofy teraz króluje na podłodze. Ja się nie boję a ona może szaleć do woli. Póki co obraca się z plecków na brzuszek i na odwrót, pełza i mam wrażenie, że powoli przymierza się do raczkowania, ale póki co bardziej się wkurza jak jej się nie uda podnieść tyłek i posunąć się do przodu :P
Pozwalam ale cały czas nadzoruję i informuję co się może stać. Ale no własnie przed upadkiem nie uchronimy, ale tak dziecko szybciej się nauczy, że po prostu musi uważać.
OdpowiedzUsuńU nas jest tak samo. Pozwalam dziecku poznawać świat i tak jak piszesz, zdarzały się przytrzaśnięte paluszki, ale teraz już nauczyła się zamykać szuflady. Myślę, że to jest zdrowe podejście, bo nie ma nic gorszego jak ograniczanie dziecka
OdpowiedzUsuń